Wizyta u lekarza pracownika działu personalnego

Po ostatnim urlopie, na którym wypocząłem na tyle, że prawie prawie wydawało mi się, że lubię swoją pracę zdarzyło się coś, co na dobre odstraszyło mnie od firmy, w której pracowałem przez blisko siedem lat. Wyobraźcie sobie, że w poniedziałek, w pierwszy dzień po dwutygodniowym wypoczynku na tureckiej riwierze, poszedłem zadowolony do pracy i jak zwykle w stanąłem w kolejce do okienka, w którym wydawane są jednorazowe wejściówki na teren zakładu pracy. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że moje nazwisko znajduje się na liście osób, które straciły upoważnienie do przebywania na terenie zakładu pracy! Nie wiedziałem o co chodzi, bo na liście nie było żadnej informacji oprócz mojego nazwiska, dlatego złapałem za telefon i zadzwoniłem do kierownika.

Kierownik, mój dobry znajomy po fachu powiedział, że zgodnie z informacjami otrzymanymi z działu personalnymi skończyła się ważność moich badań lekarskich uprawniających do wykonywania zawodu. Pomyślałem sobie: hola, hola, ale jak to? Przecież badania robiłem w tamtym roku w październiku, teraz mamy sierpień, więc zostały mi jeszcze dwa miesiące! Zdenerwowany załatwiłem numer do działu personalnego i zadzwoniłem, żeby to wszystko wyjaśnić.

Pani Grażynka, która wiele razy pomagała mi w różnorakich sprawach, tym razem szła w zaparte, że na pewno wszystko zostało dobrze sprawdzone i ważność moich badań lekarskich wygasła tydzień temu. Kobieta zszargała mi nerwy jak nikt inny, bo nawet nie chciała jeszcze raz skontrolować dat. Dopiero gdy poprosiłem o przełączenie mnie do kierownika działu personalnego, pani Grażyna łaskawie sprawdziła moje dokumenty i okazało się, że jakiś pracownik działu personalnego Kraków pomylił się! Wszystko było dobrze, a ja powinienem zostać bez problemu wpuszczony na teren zakładu pracy.

Napisz komentarz