Nie wiem gdzie tak mocno się przeziębiłem, ale nie pamiętam kiedy ostatnio byłem tak bardzo chory, jak jestem teraz. Parę dni temu jedna z moich koleżanek przyszła do pracy trochę podziębiona i to może od niej załapałem to świństwo, pracownik działu personalnego Bydgoszcz. Z chęcią poszedłbym dzisiaj do pracy, naprawdę z chęcią, ale trzydzieści dziewięć stopni gorączki mi na to nie pozwala. Wczoraj wieczorem byłem w prywatnym gabinecie lekarskim, lekarz przepisał mi antybiotyki i przez kolejnych kilka dni mam leżeć w domu i nic nie robić. To znaczy robić mam tyle, że mam leżeć pod kołdrą i co chwila się czymś nawadniać, bo gorączka wyżyma mnie jak gąbkę.
Źle mi z faktem, że musiałem wziąć tydzień chorobowego i pójść na L4. Nie przepadam na korzystaniem z tego typu świadczeń, bo uważam, że pracodawcy łaskawszym wzrokiem patrzą na pracowników, którzy nie chorują, a gdy chorują to i tak przychodzą do pracy na wyznaczoną godzinę. Moja obecna choroba jest jednak tak silna, że nie jestem w stanie podnieść się z łóżka, a co dopiero pracować.
Tę wiadomość piszę tylko dlatego, że znudziło mi się całodniowe oglądanie telewizji i wziąłem się za przeglądanie stron internetowych, ignorując problemy ze skupianiem wzroku w jednym miejscu i zawroty głowy. Nie mogę przecież cały dzień leżeć w łóżku i patrzeć w sufit. Spać mi się nie chce, a bezczynne leżenie jest bardzo nudne.