Gdy miałam przed sobą pierwszy tydzień pracy w dziale personalnym zakładałam sobie, że w bardzo szybkim czasie zaprzyjaźnię się ze wszystkimi współpracownikami i poczuję jak człowiek jednej, wielkiej firmowej rodziny. Zawsze marzyła mi się praca w biurze, w którym wszyscy dobrze się znają, mówią sobie po imieniu i trzymają się razem. Słyszałam wiele opowieści o przyjaźniach w miejscu pracy i chciałam poznać ich smak.
Do nowej pracy szłam zdenerwowana, ale również pełna nadziei. Wiedziałam, że mam dość otwarty charakter i szybko nawiązuję nowe kontakty, dlatego nie obawiałam się, że ktoś z nowych kolegów mógłby mnie nie polubić. Współpracownicy z działu personalnego przywitali mnie miło, aczkolwiek bez zbędnych emocji. Liczyłam, że każdy będzie mi się przyglądał, każdy zagadywał, ale nic takiego się nie działo, pracownik działu personalnego Głogów.
Odnoszono się do mnie z szacunkiem, ale bez zbytniej poufałości. Rozmowy dotyczyły głównie tematów służbowych, rzadko ktoś mówił o czymś niezwiązanym z pracą. Przyznam, że byłam zszokowana. Miałam nadzieję, że zachowanie kolegów z pracy to zwykła reakcja na moje przybycie do firmy. Dopiero po paru dniach, gdy nic się nie zmieniało, a ja byłam coraz bardziej przerażona, dowiedziałam się, że kierownik działu nie życzy sobie rozmów o sprawach prywatnych w pracy. To on ogranicza wszystkie kontakty pracownicze, by jak najbardziej zwiększyć wydajność pracy.